header image
Start
Z czego zrobisz swoje pisanki? PDF Drukuj E-mail
niedziela, 17 kwietnia 2011

Zbliża się Wielkanoc. Niedługo na stołach większości z nas pojawią się kolorowe pisanki – symbol życia i radości. Większości z nas kojarzą się z obrazem wolnych, grzebiących beztrosko w ziemi kur. Czy jednak w obecnych czasach, wzrastającej industrializacji rolnictwa i hodowli, tego rodzaju sceny mają jeszcze rację bytu?  

Specjaliści od marketingu od lat oszukują konsumentów umieszczając na opakowaniach jaj zdjęcia swobodnie chodzących kur, nad którymi widnieją różne warianty hasła „Wiejskie jaja”. Na ile te jaja są wiejskie i na ile przedstawione nam zdjęcie ma odzwierciedlenie w rzeczywistości możemy się łatwo przekonać odczytując kod na skorupkach. Pierwsza cyfra informuje nas o rodzaju hodowli zwierząt.

Chów dzielimy na: klatkowy (3), ściółkowy (2), wolno wybiegowy (1) i ekologiczny (0). W każdym z nich zwierzę stanowi środek do celu jakim jest zysk. Przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt, zależnie od rodzaju hodowli określają w rzeczywistości regulację zakresu eksploatacji kur.
To co producenci tak chętnie przedstawiają nam jako zdrowe, wiejskie jaja, to najczęściej produkty pochodzące z systemu klatkowego, ferm przemysłowych, które przypominają bardziej fabrykę z systemem taśmowej „produkcji” jaj, aniżeli hodowlę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.

Przekonać się możemy o tym przy okazji świątecznych zakupów. Zanim zdecydujemy się na wybór jaj otwórzmy opakowanie i sprawdźmy pierwszą cyfrę kodu. Większość będzie oznaczona numerem „3”.

Co w rzeczywistości oznacza klatkowy system chowu? Długie rzędy ułożonych obok siebie i piętrowo klatek, w których upchnięte kury, mają do dyspozycji powierzchnię mniejszą niż kartka A4. Olbrzymi tłok uniemożliwia zwierzęciu realizację praktycznie wszystkich niezbędnych dla zdrowia i rozwoju potrzeb biologicznych. Prowadzi to nierzadko do fizycznych deformacji ciała. Zwierzęta zamknięte w halach fabrycznych nigdy nie zobaczą światła słonecznego. Dla hodowców byłoby to nieopłacalne. Manipulując sztucznym oświetleniem i rodzajem podawanej karmy starają się oszukać organizm zwierząt. Kury z chowu klatkowego składają nawet dziesięć razy więcej jaj niż w warunkach naturalnych.
Wszystkie te sytuacje powodują olbrzymi stres psychologiczny, który prowadzić może do wzmożenia wzajemnej agresji, a nawet aktów kanibalizmu. Chcąc temu zapobiec, hodowcy obcinają zwierzętom dzioby. Błędne koło się zamyka.
Kiedy tylko kury przestaną się nieść stają się z ekonomicznego, czyli jedynego liczącego się w hodowli, punktu widzenia zbędne. Z hodowli trafiają więc do rzeźni. Miliony więzionych i maksymalnie wyeksploatowanych kur ginie i trafia na nasze stoły.

Równie brutalne praktyki wiążą się z rozmnażaniem kur. Co bowiem zrobić gdy z części jaj wyklują się koguty? Nie złożą jaj więc nie warto zamykać ich w hodowlach. Nie będą przybierać tak szybko na masie jak tzw. brojlery więc jedynym, opłacalnym, wyjściem jest śmierć. Miliony kogutków mielonych jest żywcem w specjalnie do tego przeznaczonych młynkach lub są pozostawione na śmierć w plastikowych workach lub kontenerach. Takie sytuacje zostały wielokrotnie udokumentowane przez organizacje zajmujące się ochroną zwierząt. Jak wygląda "selekcja" zobaczyć można tutaj i tutaj.

Wszystkie te praktyki producenci starają się ukryć pod hasłem „Wiejskich jaj”. Przywołując widok zielonej łąki starają się wpoić nam pozytywne skojarzenie z ich produktem. Dzięki temu mogą liczyć na wzrost zysków. Konsumenci, w większości, nie zdają sobie sprawy z realnej sytuacji zwierząt ani z oznaczeń na jajkach. Ostatnimi czasy jednak, część mediów starała się zwrócić uwagę na brutalne metody w hodowli tzw. „trójek”.
Zwracając uwagę na aspekty ekologiczne zachęca się ludzi do kupowania jajek oznaczonych numerem „0”. Czy jajka nazywane ekologicznymi mogą stanowić alternatywę wobec przemysłowej hodowli?

Przyjrzyjmy się najpierw pozostałym oznaczeniom:
numer 2 – chów ściółkowy – tysiące kur zamkniętych w hali. Mogą poruszać się po całej przestrzeni, ale ilość zwierząt uniemożliwia normalne funkcjonowanie i podobnie jak w przypadku chowu klatkowego prowadzi do wzajemnej agresji, a w konsekwencji obcinania dziobów.
numer 1 – wolnowybiegowe – kury mają dostęp do trawy i światła słonecznego.
Jeżeli w trosce o dobro zwierząt potencjalny konsument wybierze jajka numer „1” lub „0” warto by zadał sobie pytanie, co dzieje się z kurami, które przestają się nieść? Czy sposób rozmnażania kur „ekologicznych” różni się od tego stosowanego w chowie klatkowym? Co hodowcy robią z małymi, ekonomicznie nieopłacalnymi, kogutkami?

Poniżej prezentujemy tabelkę (z załączoną legendą), która w prosty sposób ilustruje stosowane w hodowlach praktyki, zależne od rodzaju chowu.

Przycinanie dziobów
Ma zapobiegać skutkom agresji wywołanej warunkami panującymi na fermach. Dziób jest miejscem ukrwionym i unerwionym a jego obcięcie powoduje duży ból, organizmy wielu ptaków nie wytrzymują związanego z tym szoku.

Połamane skrzydła i nogi na skutek odwapnienia
Składanie kilkakrotnie większej ilości jaj niż miałoby to miejsce w warunkach naturalnych prowadzi do odwapnienia organizmu kur - kości nóg i skrzydeł są bardziej podatne na złamania. Brak niezbędnego ruchu wzmacniającego kości i mięśnie jedynie pogarsza sytuację.

Składanie do 10 razy więcej jaj niż w warunkach naturalnych
Większa ilość jaj oznacza dla producentów większy zysk. Hodowcy sterują światłem, rodzajem pokarmu i innymi bodźcami (np. dźwięk) by maksymalnie zwiększyć wydajność kur.

Kurczaki płci męskiej są zabijane jako nieprzydatne
Przy rozmnażaniu kur z około połowy jaj wykluwają się koguty ale nie opłaca się hodować ich na mięso ponieważ są z rasy „nieśnej” a to znaczy że nie będą rosły tak szybko jak typowe kury mięsne, tzw brojlery. Kogutki są pozostawiane na śmierć w plastikowych pojemnikach bądź workach lub wrzucane żywcem do młynka.

Kury, które przestają się nieść są zabijane
Ptaki, których wydajność spada są poddawane ubojowi jako nieopłacalne i nieprzydatne. Ubój kur zazwyczaj polega na podwieszeniu zwierzęcia do góry nogami na linii, którą jest transportowane, by przy zetknięciu z wodą pod prądem zostać ogłuszone. Następnie piła odcina mu głowę i zwierzę  się wykrwawia. Ze względu na to, że kury są różnej wielkości – nie wszystkie są prawidłowo ogłuszane i zabijane (np. czasami piła odcina tylko czubek głowy nie powodując śmierci).

Transport do rzeźni
powodujący upychanie kur w skrzynkach w sposób łamiący im skrzydła.
Transport kur jest trudny, zwierzęta te nie stoją w miejscu jak np. krowy czy świnie więc upycha się je ciasno do plastikowych czy drucianych skrzynek przy okazji łamiąc nogi czy skrzydła wielu z nich.

Kury nie dożywają swojego naturalnego biologicznego wieku
W żadnym typie hodowli kury nie dożywają swojego biologicznego wieku, Żyją od paru miesięcy do paru lat – zależy jak długo zachowają wydajność i jaki jest system ich utrzymywania.

Wybijanie całych populacji w przypadku wystąpienia epidemii
Przemysłowy chów zwierząt prawdopodobnie znacznie przyczynił się do powstania nowych chorób i wirusów. Jeśli na danym terenie wykryje się kury chore np. na ptasia grypę – setki tysięcy a czasami miliony ptaków są zabijane i utylizowany przy czym w tym procesie nie obowiązują żadne przepisy ochrony zwierząt – w wielu krajach palono żywe kury, które próbowały uciec płonąc.

Tabela w prosty sposób ilustruje przedmiotowe traktowanie zwierząt w hodowlach, niezależnie od ich rodzaju. Jajka ekologicznie również nie są wolne od cierpienia. Hodowla zwierząt, podporządkowana regułom rynkowym z samej swojej definicji wyklucza to, co nazywamy „humanitarnym traktowaniem” zwierząt. Zapewnienie opieki każdemu pojedynczemu osobnikowi, zagwarantowanie mu możliwości realizacji potrzeb biologicznych i utrzymanie go aż do czasu jego naturalnej śmierci jest zbyt nieopłacalne by było możliwe.
Jeżeli nie zgadzamy się na cierpienie zwierząt i ich przedmiotowe traktowanie najprostszą alternatywą jest rezygnacja z jaj. Nie ma potrzeby wybierania pomiędzy „mniejszym” a „większym” złem.

W samej Polsce męczonych i eksploatowanych jest 18 milionów kur niosek. Nasz kraj wciąż stara się odwlec unijną dyrektywę nakazującą poprawę dobrostanu zwierząt hodowanych w systemie klatkowym. Zalecenia Unii Europejskiej wprowadzają nowy rodzaj klatki, który zapewni kurom więcej niezbędnego ruchu. Polscy hodowcy nie chcą zgodzić się nawet na takie ustępstwa. Pomyśl o tym. To wszystko dzieje się w Twoim kraju. Czujesz dumę?

Z czego zrobisz swoje pisanki?
Z jajek pochodzących od chorych, pozbawionych dostępu do światła słonecznego kur? Czy wybierzesz chów ekologiczny oznaczający zagładę milionów „nieprzydatnych” kurczaków i wyeksploatowanych kur? To żaden wybór. Możesz spędzić święta wolne od okrucieństwa i wyrzutów sumienia. Wystarczy odrobina wyobraźni i chęci aby przygotować pyszne, w stu procentach roślinne, potrawy.

Święta to czas radości, którą powinniśmy dzielić z bliskimi. Nie warto zakłócać jej cierpieniem zwierząt. 

< Poprzedni   Następny >